IOSSI cosmetics
 
" />

Rzecz o balsamach, masłach i peelingu do ust. A może właśnie tylko masłach i tym, jak pachną. Zdecydowanie o zapachach będzie.

0

Rzecz o balsamach, masłach i peelingu do ust. A może właśnie tylko masłach i tym, jak pachną. Zdecydowanie o zapachach będzie. 

         Dlaczego podejmuję się samobójczej misji pisania o zapachach? Ano dlatego, że to właśnie one sprawiły, że zakochałam się w marce {iossi} jeszcze bardziej. Prócz tego, że kosmetyki zdziałały cuda z moją wrażliwą i problematyczną skórą, to jeszcze cudownymi i naturalnymi zapachami podbiły moje serce. Aśka, twórczyni marki i jednocześnie jedna ze skromniejszych osób jakie znam, powiedziała mi na to, „A! bo ty jesteś węchowcem”. No być może jestem, ale w tym miejscu powołam się na jednego z moich ulubionych perfumiarzy- Roja Dove, bo to właśnie on powiedział, że „Zapach jest jak włamywacz, wkradający się do umysłu. Ma wytrych, którym otwiera zamek i uwalnia wspomnienia.”  Dla mnie {iossi} pachnie tyloma różnymi historiami, że sądzę, że nawet „nie-węchowiec” zasługuje na taką pielęgnację.

Ci, którzy znają markę wiedzą, że „{iossi} pachniało, pachnie i będzie pachnieć”. Taka jest informacja na www i rzeczywiście nie ma w katalogu produktów “bezzapachowców”. Połączenie kosmetyków dla cery wrażliwej i odważnych aromatoterapeutycznych zapachów zamknięte w szklanych opakowaniach. I nie, nie podrażniają zapachem, przynajmniej mnie. Dla niedowiarków większość serum i kremów ma wersje mini (10 ml). Postanowiłam podjąć się tej nierównej walki i spróbować dla Was opisać poszczególne produkty, a raczej ich zapachy. Oczywiście, że najchętniej bym zaczęła od mojego ulubieńca – Neroli Shake. Dwufazowy Eliksir Rewitalizujący. Cytryna, pomarańcza, malina jednak mając choć raz w życiu moc przewidywania przyszłości – opowiem Wam najpierw o produktach z masłami w środku. Bardzo ambitnie! Nawet zbyt. Chcąc opisać wszystkie kosmetyki {iossi} z masłem shea pewnie skończyłabym na jesieni 2024 a może i nawet wczesną zimą. Trzeba dawkować przyjemności. Pozwolę sobie więc zacząć od maseł do ciała. Od razu ostrzegam, że opisywanie zapachów jest dla mnie czymś bardzo indywidualnym. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy człowiek na ziemi ma inną wrażliwość na nie i inny gust, więc będzie mi niezmiernie miło, jak podzielicie się ze mną swoimi opisami i skojarzeniami. Może na naszym Instagramie?

A poza tym bądźcie czujni i może w ramach tego stanu zapiszcie się (profilaktycznie oczywiście) do newslettera {iossi}. Jednak jakby co, to ja Wam nic nie mówiłam.

 

Masło Shea w rękach naszej wspaniałej Kasi, Kierowniczki Produkcji

Masła do ciała

Wszystkie mają w swoim składzie 0% wody i moje ukochane masło shea. Ten niepozorny komponent wygląda jak kanciasty kuzyn lodów waniliowych. Jego konsystencja też podobnie się zmienia w kontakcie z ludzkim ciałem – topi się i… staje olejem. Pochodzi z Afryki i wytwarzane jest z owoców drzewa zwanego masłowcem lub masłoszem, które jest długowieczne (aż do 300 lat) i osiąga czasem nawet 25 metrów. Ale ale… obiecałam, że będę pisać o zapachach. Masło Shea, czy karite jak wolą Francuzi,  samo w sobie ma delikatnie orzechowy smak. Dla mnie pachnie jak podpiekane w piecu orzeszki laskowe w łupinie. Dodatkowo w masłach {iossi} jest olej kokosowy (który delikatnie pachnie jak świeżo otwarty kokos na Koh Chang, a  do tego przyśpiesza gojenie się ran czy poparzeń), olej ze słodkich migdałów (biedaczysko pozbawiony jest wyraźnego zapachu, ale tworzy warstwę okluzyjną skóry) i masło z kakaowca. Nie powstrzymam się, żeby nie poświęcić mu chwilki – wybaczcie proszę – ale ono akurat ma już wyczuwalny i znany nam już od dzieciństwa zapach kakao. Jest ono emolientem, który tworzy na skórze film, który powstrzymuje nadmierne odparowanie wody, czyli ma tym samym działanie nawilżające, więc tym samym sprawia, że skóra jest miękka i gładka. Dodatkowo poprawia koloryt, bo jest naturalnym bronzerem. Nie sprawi jednak, że będziemy po jego zastosowaniu od razu opaleni. Tak to może jedynie olej z nasion marchwii 😉 Jakbyście właśnie w tym momencie odkryli w sobie dotychczas skrywaną pasję do analizy składników, to wszystkie wypisane są na etykiecie (ofc) i na www. Dodatkowo też opis działania poszczególnych składników {iossi} zrobiło dla Was tu https://iossi.eu/strona/skladniki

I jakie warianty zapachowe mamy w ofercie.

 

MEDYTACYJNE SPICE OF INDIA

Mój osobisty numer jeden - Spice of India. Regenerujące masło do ciała. Olejek paczuli, olej arganowy. Właśnie paczula jest królową mego serca. Zapach tego olejku można albo kochać albo nienawidzić. Nie sposób być obojętnym. Uwielbiam słuchać jak ludzie go opisują. Moim ulubieńcem jest „orientalny burak”, ale i „mokra szmata” się zdarzyło, choć moim zdaniem powiedział to ktoś, kto nie czuł wetiweru. Bez dwóch zdań zapach paczuli jest bardzo charakterystyczny, mocno ziemisty, wilgotny i korzenny. Jest to bez wątpienia zapach orientalny, który przenosi nas daleko poza Europę. To prócz kadzidłowca ukochany zapach kochających medytację, wyciszenie. Był bardzo popularny wśród hippisów, skradł serca dzieci kwiatów mimo swojej ciężkości i głębi.

Być może kojarzycie początek filmu dokumentalnego „Nose”, w którym to jego główny bohater - François Demachy (Francuz od wielu lat tworzący zapachy dla Diora) przedziera się przez dżunglę, żeby powąchać niepozorną roślinkę przypominającą jakiś chwast – to właśnie Patchouli. Swoją drogą polecam ten niezwykły dokument Arthura de Kersauson (The Greasy Hands Preachers, Wine Calling) i Clémenta Beauvais z 2021 roku uchylający rąbka tajemnicy sztuki perfumiarskiej.

         W tym maśle paczuli towarzyszy pomarańcza odbijając się świeżością od mrocznej popielatości paczuli, a także delikatna poświata geranium. Na pewno kojarzycie ten zapach z parapetami naszych babć. One to trzymały tę roślinę zwaną też ”anginką” i serwowały na bóle głowy. Ciekawostką jest, że Joanna Hołuj tworząc zapachy {iossi} PRO na nowo odkryła zapach geranium i mocno go odświeżyła dla XXI wieku. W mieszance Spice Of India jest też nuta goździków, nieodłącznie związana w mojej głowie ze świętami, pierniczkami i grzanym winem, ale i świetną niezapomniana pastą do zębów w proszku z Tajlandii. Stamtąd też znam Ylang-Ylang, który dopełnia i zamyka bukiet. Drzewo podczas kwitnienia daje tak słodki zapach, że trudno się odczepić od jego żółtych kwiatów. Głębia zapachu jest porównywalna intensywnością do jaśminu i irysów, a może nawet lilii. Kocham używać tego masła w okresie jesienno-zimowych, po gorącej kąpieli, bo pozostawia cudny filtr i otula zmęczone zimnem ciało wspomnieniem ciepłych krajów. Odpręża moją głowę, bo przenosi mnie do podróży po tych częściach Azji, w których jeszcze nie byłam. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jest to zapach dla wszystkich, tym bardziej jestem wdzięczna, że został stworzony dla takich zbzikowanych na punkcie patchuli jak ja. Aaa! Ważnym składnikiem, o którym w tej pogoni za nazwaniem pachnienia jest olej arganowy. To marokańskie złoto działa niezwykle odżywczo na skórę. Nawet na moją przesuszoną Hashimoto, ale i dla tych, którzy są podczas kuracji pochodnymi witaminy A.

 

OŻYWCZY MAY CHANG 

         Nie daleko geograficznie popędzimy, bo to masło też mi się kojarzy z Tajlandią i moją niedoszłą podróżą do tego miasta. Niestety nie udało mi się tam dotrzeć z nader banalnego powodu jakim był brak biletów na pociąg. Nie tylko PKP sucks 😉 May Chang. Aromatyczne masło do ciała. Grejpfrut, olej konopny ma w swoim składzie prócz masła Shea także olej z konopii. Wspaniale zwiększa sprężystość skóry. Zapachowo rozpieszcza nas grejpfrut, który prócz gorzkiego cytrusowego zapachu ma właściwości antycellulitowe. Jak opisać zapach olejku eterycznego z May Chang? Hmmm… Jest on ostry i słodki jednocześnie, jak kuchnia tajska, czy może bardziej wietnamska. W niej jest zdecydowanie więcej świeżych ziół, które dodają swoistej pikanterii, a nie klasycznej ostrości, dzięki czemu jest rześki i pobudzający. Umieściłabym go w tej samej grupie zapachów, jak trawa cytrynowa – ożywienie, ale bliskie ziemi, bez aż tak kosmicznego odjazdu rodem z cytrusów. Kropla copaiby dodana do kompozycji daje drzewno-balsamiczne wykończenie.

         Jeśli ktoś z Was kocha owocowe zapachy, to nie powinien się długo opierać pomarańczy zatopionej w czekoladzie, czyli balsamie - Słodka Pomarańcza. Odżywczy balsam do ciała. Ekstrakt z kokosa, masło kakaoweZmieszano w nim masło kakaowe, różne oleje, witaminę E i ukochane olejki eteryczne. Ten romans pomarańczy z czekoladą niektórym przywodzi na myśl polskie ciasteczka z galaretką i czekoladą. Zdecydowanie niech strzegą się jego stosowania wieczorem ci, którzy mają słabość do słodyczy i nocnego podjadania. Tym polecam poranną aplikację tego balsamu, żeby nie być skazanym na nocne wyprawy do szafki ze słodyczami.

         Ledwo, ale jednak chyba zdołam sobie wyobrazić, że są na tym łez padole osoby, które nie lubią zapachu tego balsamu. Wtedy pozostaje im coś o znacznie lżejszej konsystencji - Deep Moisture Prebiotic Fast Absorbing Body Lotion. To nie lada gratka dla tych, która zaspokoi pragnienia tych, którzy chcą użyć balsamu i móc natychmiast założyć rajstopy. Tak, tak. Jest to możliwe, a nasze testy wykazały, że podnosi nawilżenie skóry o 37%, a do tego ma jeszcze prebiotyk z cykorii. Aha! Jeśli znalazł się ktoś, kto nie wie o co cmn z tymi pro-, prebiotykami, to odsyłam do tekstu Moni. https://iossi.eu/pl/n/24 A zapachowo to karuzela radości. Mamy wyczuwalną lawendę wąskolistną skąpaną w cytrusowej radości pomarańczy i cytryn. I jakby mi ktoś powiedział, że królową usypiania da się tak klawo połączyć z pobudzającym powerem to w życiu bym nie uwierzyła, gdybym nie powąchała. Co i Wam polecam.

No i Wspaniali chyba już i tak za duża dawka tych zapachowych newsów.

Obiecuję ASAP opisać pozostałe 3 masła: Flower Power. Aromatyczne masło do ciała. Ylang-ylang, geranium, Mandarynka Bergamotka. Regenerujące masło do ciała. Olej krokoszowy, masło shea i Lawenda. Nawilżające masło do ciała. Olej awokado, olej ryżowy i postaram się trzymać planu. Choć może być ciężko, bo przecież lecimy na Cosmoprof do Bolonii we Włoszech. Kocham Włochy, a do tego w naszym pawilonie Eco będę się czuć jak ryba w wodzie. 

 

 

 

 

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium